KRZYSZTOF TURZAŃSKI
SŁAWA UMIŃSKA-KAJDAN

Krzysztof Turzański Sława Umińska-Duraj

2013-03-25

Śmierć to jeszcze nie koniec tragedii

Piekarzanka, która spowodowała dwa lata temu wypadek przy ulicy oświęcimskiej, w którym zginęła starsza kobieta i jej wnuczka została skazana na 3,5 roku więzienia. To kolejny akt tragedii, która pochłonęła już pięć osób.
12 maja 2011 roku przy ulicy Oświęcimskiej doszło do tragedii. Prowadząca Fiata Seicento trzydziestojednoletnia piekarzanka potrąciła pieszych, na przejściu niedaleko Ośrodka Kultury Andaluzja. W wypadku zginęła 66 letnia kobieta i jej trzyletnia wnuczka. Sześcioletni chłopczyk przeżył wypadek.
(Wpis z 13 maja 2011 roku na moim blogu)
Kilka miesięcy później tragedia miała swój dalszy ciąg. Kobieta, która w wypadku straciła swoją matkę i córkę popełniła samobójstwo. Wcześniej odkręciła gaz zabijając swojego syna, który przeżył wypadek i ojca, który go pilnował.
(Wpis z 20 września 2011 roku na moim blogu)
Przeglądając dzisiejsze materiały prasowe i komentarze pod nimi (niektóre powinny być natychmiast usunięte) doszedłem do wniosku, że dziś mamy ostatni akt tragedii, która zniszczyła nie tylko jedną rodzinę. Nikt nie pisze i nie mówi o tym, jak wypadek przeżyła sprawczyni wypadku.
Była trzeźwa, nie łamała przepisów drogowych, prawdopodobnie oślepiło ją słońce i nie widziała pieszych. Doszło do tragicznego wypadku. Piekarzanka przeżyła załamanie, trafiła pod opiekę psychologa, odizolowała się od znajomych i wyprowadziła z miasta. Wpłynęło to nie tylko na nią, ale też na całą jej rodzinę. Wyrok, który zapadł to nie tylko kara dla sprawczyni wypadku, ale też tragedia dla innej rodziny, której szczerze współczuję.
Czy wyrok jest surowy? Zdania są podzielone, bo jaka kara będzie adekwatna za odebranie życia. Z drugiej strony mówimy przecież o niezamierzonym wypadku, który mógł się zdarzyć każdemu. I moim zdaniem najgorsza jest konieczność życia ze świadomością, że odebrało się je komuś innemu.  I jest coś jeszcze, co warto wziąć pod uwagę. Dla porównania w głośnej sprawie Macieja Zientarskiego zapadł niższy wyrok – 3 lat więzienia, chociaż kierowca pędził ponad 150 km na godzinę na drodze z ograniczeniem prędkości do 50 km.
I tak jeszcze na marginesie dodam, że życzyłbym sobie, żeby podobne konsekwencje ponosili kierowcy, którzy wypadki powodują naprawdę z własnej winy. Pędzący bez opamiętania, prowadzący bez uprawnień i pod wpływem alkoholu…

Materiał Dziennika Zachodniego

← Powrót

Komentarze



Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowo
Anonimowo
11 lat temu

Naprawdę współczuję, wyrok bardzo surowy, kobieta była trzeźwa i tak już cierpi od momentu wypadku, wyrok bez zawieszenia kary w porównaniu z innymi wyrokami amatarów szaleńczej jazdy po kielichu jest w mojej ocenie bardzo surowy, nikomu życia nikt nie wróci a innym życie zniszczy i zwiększa ich cierpienie. .