
2024-05-30
Cesarzowa: Wielka Rada Archipelagu
Kiedy zebrała się Wielka Rada Archipelagu lud Pieśli z wielkim zainteresowaniem przyglądał się nowym rajcom. Zwłaszcza nieokrzesanym barbarzyńcom, którzy wyraźnie odstawali od pozostałych. Wielkie chłopy, a rozglądały się z przestrachem po pałacowych salach, które wyraźnie ich przytłaczały.
– Kur(…)a – bluznął jeden z dzikusów nie wytrzymując napięcia.
Mieszkańcy oniemieli. Co za brak godności i szacunku… Takie rzeczy podczas Wielkiej Rady nigdy wcześniej nie miały miejsca. Cesarzowa jednak jedynie uśmiechała się półgębkiem. To było… do przewidzenia.
Tomwes prowadzący obrady pochylił się ku władczyni i szepnął jej coś do ucha wskazując zdenerwowanego mężczyznę stojącego w głębi sali.
– Niektórych udało im się omamić – potwierdziła Cesarzowa – Teraz liczą na wsparcie swoich śmiesznych ataków.
Prowadzący zebranie Tomwes nie pozostawiał jednak przeciwnikom władczyni zbędnej swobody. A ci przestraszeni i pogubieni nie nadążali za wydarzeniami. Nieudolne próby podszczypywania Cesarzowej i jej rajców wzbudzały jedynie uśmiechy politowania. Główny przyboczny władczyni – Krztur – nawet się nie pojawiał w sali obrad. Nie było żadnego zagrożenia.
– Barbarzyńcy są jak małe dzieci biegające we mgle. Nie widzą nic, nie znają zasad. Efekt jest przewidywalny… porażka. Tu i teraz, a także w przyszłości – pomyślał Tomwes i z uśmiechem zakończył obrady.
Różyczka – zwany tak z upodobania do kobiet i czerwonego wina herszt barbarzyńskiej sfory – nie wyczuł momentu. Zdenerwowany i przestraszony, myślami wędrujący ku karafce taniego wina, które można było dostać w pobliskiej tawernie – nagle wrócił do rzeczywistości. Gwałtownie szturchnął swojego najdzielniejszego woja.
– Zrób coś – zgrzytnął zębami.
– Eeee… – Korkr nabrał powietrza i oklapł.
Rajcy wstawali z miejsc, a salę wypełnił gwar głosów.
– Ja… eeee… jeszcze chciałem… eeee – zdezorientowany Korkr nie wiedział co zrobić.
Cesarzowa wstała i opuściła salę. Tomwes spojrzał z niesmakiem na dzikusa.
– To obrady Wysokiej Rady Archipelagu. Nie jakaś wiejska, karczemna dyskusja przy kuflu gdzie można sobie wołać nad stołem. Uczestnictwo w obradach wymaga powagi, skupienia i zrozumienia – wyjaśnił z wyraźną niechęcią i obrzydzeniem – Dzikusy na salonach – zamruczał jeszcze do siebie i opuścił salę.
Barbarzyńcy od razu poczuli się pewniej odgrażając się nieobecnej cesarzowej i rajcom, którzy opuścili salę. Teraz wróciła buta i odwaga.
Jednak wszyscy postronni obserwatorzy zauważyli ich słabość i brak zdecydowania wobec majestatu Cesarzowej. Krzyki i harde miny były tylko na pokaz.
… Zwykli tchórze… Ich bronią jest raczej plotka, trucizna lub jad… a nie jawna konfrontacja. Mędrzec Olbrod zanotował to skrupulatnie w swej w księdze zanim jako jeden z ostatnich opuścił salę.
c.d.n.
(przeczytaj wszystkie odcinki Dyktatora…)
Tiopental Veritaserum
“Dyktator 7 wysp archipelagu Pieśla”, “Cesarzowa Pieśli” – odcinek 97
* Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń faktycznych jest przypadkowe.
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
A jak tam poszło na inicjacji giermkowi Wojkobył ?
Fajne. Z tym, że ten lud Pieśli “z wielkim zainteresowaniem przyglądał się…” dość mocno naciągane 😉
Fajne. Trzeba tylko pamiętać, że to bajka… wtedy mniej kłują w oczy nieścisłości.
Bajka… A to dobre! 🙂