
2025-09-01
1 września 1939 – pamiętamy, ale czy czy wyciągamy wnioski?
1 września 1939 r. niemieckie bomby spadły na polskie miasta i wsie. Zwiastowały falę terroru i otworzyły tragiczny początek II wojny światowej. Niemieccy agresorzy bez skrupułów zasypali Polskę ogniem i stalą. Miliony niewinnych Polaków zapłaciły najwyższą cenę. Miasta tonęły w dymie, zgliszczach i łzach. Wojna pokazała najczystsze zło.
Dlaczego nie powstrzymano szaleńca, który do tego doprowadził? Próbowano. Brytyjski premier Neville Chamberlain, by uniknąć wojny, zgodził się na żądania Hitlera wobec Czechosłowacji. Anglia i Francja Sudety oddały Niemcom – bez obecności i zgody Czechów. Chamberlain wrócił do Londynu z triumfalnym „pokój na nasze czasy”. Tyle że ten „pokój” trwał kilka miesięcy. W marcu 1939 Hitler połknął resztę Czechosłowacji. We wrześniu uderzył na Polskę. Układ monachijski stał się synonimem klęski polityki ustępstw wobec dyktatora.
Podobnie było z Krymem. Gdy w 2014 roku Putin zajął półwysep, świat oburzył się, ale szybko się przyzwyczaił. Sankcje były miękkie, reakcja Zachodu – właściwie żadna. To zamiast zatrzymać agresora, tylko go ośmieliło. Krym stał się dla Putina tym, czym Sudety dla Hitlera – pierwszym krokiem w stronę wojny na pełną skalę.
Minęło 87 lat, a świat wciąż nie wyciągnął wniosków. Spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem przypominało tamte negocjacje. Z tą różnicą, że teraz był i czerwony dywan, i brawa dla autorytarnego przywódcy. Trump liczył, że kosztem Ukrainy załatwi „szybki pokój”. Ale bomby, drony i pociski wciąż spadają na europejski kraj. A wschodni dyktator nie ma czego się obawiać.
Historia się nie powtarza, ale podobieństwa są uderzające. W 1938 roku i dziś, w imię „pokoju”, silniejsi oferują agresorowi ustępstwa kosztem słabszego sąsiada. To droga donikąd. Agresor rozumie tylko język siły. Uległość i słabość odbiera jako zachętę do dalszej eskalacji. Czy II wojna potoczyłaby się inaczej, gdyby Europa od razu postawiła Hitlerowi twardy, zbrojny opór? Nigdy się nie dowiemy. Ale warto o tym pomyśleć dziś. W rocznicę jej wybuchu, w czasie kiedy tuż za naszą granicą wciąż giną ludzie.
1 września pamiętamy. Pamiętamy walkę o wolność, niepodległość, bohaterów, którzy oddali życie. Znam to z opowieści dziadka, który sam walczył na froncie. Nikt z nas nie chce powtórki. Dlatego – mimo sporów politycznych, teorii spiskowych i narodowych antagonizmów – chciałbym, żeby świat zatrzymał putinowską Rosję. Nie tylko dla Ukrainy. Dla Europy.
.
Zachęcam do dyskusji na Facebooku:
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
Swięta racja Prezydencie – trzeba pamiętać by nigdy więcej!
ale jeśli już coś publikujesz w zakresie historii, wypada doczytać:
Sudety były zamieszkane w większości przez Niemców (ok. 85%) (sic!) więc tu jest jasna geneza tego posunięcia – 85% Niemców na tym terenie
Chamberlain nie działał sam – układ monachijski był podpisany przez 4 państwa: Wielką Brytanię, francję, Niemcy i Wllochy. Nie sama Anglia odwaliła numer niestety. Pewnie, powinno się krytykować bo dali gwarancje ale nie JEDYNIE oni.
W przeciwieństwie do 1938 roku, Ukraina dzisiaj nie została porzucona – otrzymała wsparcie finansowe, militarne, polityczne i socjalne, choć nie od razu w pełnej skali ale nadal je otrzymuje (sami płacimy wcale nie mało) – w ’38 tego nie było. Trump chce pokoju kosztem Ukrainy?! Gdzie są dowody, dokumenty? Spotkania Trumpa z Putinem były krytykowane bo czerwony dywan, klepanie po plecach, ale nie ma dowodów, że planował „oddanie” Ukrainy w zamian za pokój, nawet daje do myślenia udostępnienie uzbrojenia szerszego zasięgu niż to oferowane na początku konfliktu.
Fajnie, że ktoś pamięta o rocznicy, ale nie tworzmy “własnej” historii