2012-11-28
Dyktator – urodziny wodza
Tiopental Veritaserum
„Dyktator 7 wysp archipelagu Pieśla” – odcinek 10 (posłuchaj mp3)
Ulice wyspy Sz, gdzie znajduje się pałac Dyktatora, udekorowano lampionami, a w radiu i telewizji przez cały dzień występowały główne osobistości reżimu i głosiły peany na cześć Ukochanego Przywódcy Archipelagu.
Barwne korowody ludzi z naręczami kwiatów i dowodów sympatii, a wręcz uwielbienia płynęły w stronę pałacowych wrót. Tylko nieliczni mieli szansę przekazać je osobiście i doznać zaszczytu uściśnięcia dłoni dyktatora.
Nadpływające ze wszystkich stron barki, łodzie, tratwy oraz nie do końca zidentyfikowane obiekty pływające sparaliżowały port. Widząc to niektórzy zdecydowali się na odkurzenie dawno nie używanych i nigdy nie atestowanych wg. współczesnych norm dywanów latających. I zgodnie z niepisanym prawem losu efekty były różne (i barwne). Fajerwerków nie brakowało.
Urodziny dyktatora były największym ze świąt archipelagu, w którym uczestniczyli… wszyscy. Z wyboru, z obowiązku lub ze strachu. No prawie wszyscy. Garstka zaciekłych przeciwników pozostała w domach zatrzaskując drewniane okiennice i udając, że panujące na zewnątrz szaleństwo ich nie dotyczy.
Tymczasem dyktator stał w pałacowym oknie wytężając wzrok.
– Nie widzę Gulkara…
– Jest! Jest! – stwierdził totumfacki przyglądający się tłumom przez lornetkę.
– A Jandul? Jarjag? Aniwar?
– Są, są – relacjonował Jerkra lustrując dokładnie tłum – tylko ledwo ich widać. Wielkie jakieś pudła taszczą ze sobą.
Dyktator uśmiechnął się. Przyszli. Wszyscy przyszli. Jeszcze raz zerknął na tłum pod oknami i już miał wrócić na swój ulubiony fotel gdy niespodziewanie zmarszczył brew.
– Alehaw – wyszeptał – Nie ma jej. Nie ma Alehaw!
Jerkra nerwowo lustrował tłum, ale nie wypatrzył strażniczki papirusów. Może znów wyruszyła na sąsiednie wyspy z kolejną wyprawą w poszukiwaniu wiedzy tajemnej.
– Wyjaśnisz to – Stakor zgrzytnął zębami. Dobry humor ulotnił się całkowicie. Wystarczy moment nieuwagi i ludzie zaczynają zachowywać się zdecydowanie zbyt swobodnie. Nie można tego tolerować – pomyślał dyktator wydając głośno polecenie – Wyjaśnisz to natychmiast. A ja obmyślę karę. Odpowiednio surową…
c.d.n.
* Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń faktycznych jest przypadkowe.
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
(…) A ja obmyślę karę. Odpowiednio surową…
Ale, Alehaw wie o Tobie duuużo! – wystrzelił Jerkra.
W tym samym momencie przeraził się własnych słów.
Stało się jednak inaczej.
Stakor złagodniał, powiedział – a zresztą może pojechała znowu do tego Lądka Zdroju.
Na Czarny Ląd – poprawił odprężony Jerkra.
I stało się. Jerkra pomyślał. Alehaw wie dużo, ale ja wiem więcej! I co z tego mam?
Kim jest Stakor bezemnie? Nie utrzyma władzy!
Co z nim będzie jak lud go usunie. Ruchem barek będzie kierował?
He, za postój w porcie raczej będzie kasował. He, he dyktator – parkingowy. He, he, he a jak lud opłaty zniesie?
Jerkra jesteś wielki, pomyślał o sobie i oblizał się.
Strażniczka papirusów czujna niczym strażnik Teksasu, stale na podsłuchu.
Strażniczka poszła na wywiad posłuchać, zwerbować nowych póki czas,