Krzysztof Turzański - Sława Umińska-Kajdan

2019-12-19

Sprawiedliwość po naszej być musi stronie

“Sądy sądami, a sprawiedliwość po naszej być musi stronie. Weź synek te granaty…” Jedno z najbardziej zabawnych haseł w filmie “Sami swoi” trochę mniej bawi, kiedy jest wdrażane w życie w krajowym systemie sądowniczym. Mało kto się jednak tym przejmuje, bo ani to temat łatwy do ogarnięcia, ani sędziowie nie są naszymi ulubieńcami, więc kto by się problemem przejmował.

O trójpodziale władzy każdy słyszał w szkole, ale chyba niewiele osób zrozumiało o co w tym wszystkim chodzi. A sprawa generalnie jest prosta: sędzia ma wydać wyrok w oparciu o prawo i fakty, a nie w oparciu o oczekiwania swojego szefa. Dziś cała polityczna przepychanka tego właśnie dotyczy. Kontroli. Politycy chcieliby ją sprawować nad sędziami.

Niby to wszystko nas nie dotyczy, bo co tam nas obchodzą przepychanki na górze. Przecież to naturalne, że “swoich” trzeba bronić, a przeciwników “ukarać”. Żeby system zadziałał, z całym szacunkiem, ale sędzie bezstronny i niezależny być nie może! Wygraliśmy wybory, to będzie po naszemu!

Żebyśmy się jednak z ręką w nocniku nie obudzili, kiedy będzie już za późno. Bo prędzej czy później może się okazać, że system upomni się także o nas. Tych maluczkich.

Pisane wprawną ręką donosy do służb wszelakich nie robią na mnie wrażenia, bo jednak mam poczucie, że gdzieś tam szaleństwo polityczne się kończy i prędzej czy później fakty zostaną zweryfikowane. Przez niezależnego sędziego, który w głębokim poważaniu ma urazy, czy ambicje mojego przeciwnika politycznego. Tak się dziś faktycznie dzieje i wolałbym, żeby tak zostało. Inaczej pewnie dawno już siedziałbym w ciemnym lochu…

Znów problem nas nie dotyczy? Idźmy szczebel niżej. Kiedy sąsiad stuknie mi auto pod domem nie chciałbym ponosić tego konsekwencji tylko dlatego, że on należy do właściwej partii i zna odpowiednio postawionych ludzi –  a ja nie. Trochę tak jak w tym kawale, kiedy prominentny polityk potrącił pieszych i pyta jakie będą konsekwencje? Coś wymyślimy: ten, który niemal wpadł do środka i rozbił szybę dostanie zarzut zniszczenia mienia, a ten który wylądował w krzakach odpowie za próbę ucieczki z miejsca zdarzenia…

Prędzej czy później, każdy spór i każda kwestia rozstrzygana przez sąd może zostać sprowadzona do tego, z kim spotkamy się na sali rozpraw i jakie ma koneksje. Bo władza ma to do siebie, że deprawuje. A władza absolutna – deprawuje absolutnie.

Żeby nie było: nie przepadam za sędziami. Stanąć przed ich obliczem, bez względu na okoliczności, to żadna przyjemność. Jednak wielu z nas prędzej czy później się to trafi: czy to spór cywilny, sprawa spadkowa, rozwód, służebność drogi, czy nie daj Boże sprawa karna… Nie zawsze jesteśmy zadowoleni z rozstrzygnięcia, ale przynajmniej mamy pewność, że wyrok to nie wynik koneksji, powiązań i układów. Wolałbym, żeby tak zostało.

Zastanawia mnie natomiast coś innego. Młody jestem to minionego systemu nie poznałem zbyt dobrze, ale ludzie, którzy dziś sterują w tym niebezpiecznym kierunku – znali go dość dobrze. Byli prześladowani, niesprawiedliwie traktowani, a cały aparat państwowy walczył z nimi wszelkimi dostępnymi metodami. I co? Teraz stworzycie ten sam mechanizm, tylko pracujący dla Was? Naprawdę o to tyle lat walczyliście?

Gdzieś chyba zagubiliśmy się w tej naszej młodej demokracji i sprowadzamy ją na manowce. Nie słuchamy autorytetów – one już dawno umarły. Nie robi już na nas wrażenia fakt, że ludzie zamiast przyjemnie spędzać czas wolny wychodzą na ulicę, dostrzegając niebezpieczeństwo, na które jesteśmy ślepi. Wszystko wiemy lepiej. Dyskusja publiczna nie wiele różni się już od tej anonimowej, internetowej.

Sięgnęliśmy dna? Obawiam się, że nie, ale uparcie w jego stronę zmierzamy. Zupełnie niepotrzebnie, bo od lat dziewięćdziesiątych żyjemy w naprawdę coraz lepszym, fajniejszym kraju. Może tego jednak nie psujmy…

Na nadchodzące święta i Nowy Rok… wszystkim nam życzę więcej uśmiechu, radości z życia i rozsądku.

ps. Poza trójpodziałem władzy, warto wspomnieć, że kiedyś była jeszcze jedna: czwarta władza, czyli media, ale ją już dawno diabli wzięli…