
2022-02-13
Zmarł Roman Kostrzewski (KAT)
Zmarł Roman Kostrzewski, legenda polskiego metalu. Wokalista, autor tekstów i kompozytor. Piekarzanin, któremu odmówiono koncertu w rodzinnym mieście oskarżając… o satanizm. Miał 61 lat, pokonał go rak.
Zespół KAT to legenda polskiego metalu, jeden z najlepszych instrumentalnie zespołów na świecie – wspólne koncerty z takimi zespołami jak Metallica, Iron Maiden, Motorhead i wiele innych. Od połowy lat 80 wobec zespołu faktycznie wysuwano oskarżenia o propagowanie satanizmu, ale współcześnie zespół prezentował nowoczesny heavy metal z naciskiem na partie solowe gitary prowadzącej poruszając w tekstach m.in. tematykę nihilizmu.
Najbardziej kontrowersyjne kawałki powstały w latach 80-tych i 90-tych, czyli… ponad ćwierć wieku temu. A sam wokalista zdecydowanie odżegnywał się od praktyk satanistycznych.
Faktycznie był niewierzący. Szatana nie czcił, tak naprawdę nawet nie wierzył w jego istnienie. Ale grał ostrą muzykę, łatka przylgnęła, a on wykorzystując to specjalnie prowokował przeciwników i podsycał zainteresowanie.
Dziś żegnają go artyści i przyjaciele.
Roman Kostrzewski (KAT) urodził się w… Piekarach Śląskich. W nędznych barakach przy ul. Londnera – w cieniu Bazyliki. Nagrywał mniej i bardziej kontrowersyjne teksty z… Józefem Skrzekiem.
Roman Kostrzewski urodził się w naszym mieście, ale wychował się w domu dziecka, co, jak sam przyznawał, odcisnęło piętno na jego późniejszych tekstach i światopoglądzie. Jak znam życie nie miał łatwego dzieciństwa, a przecież nawet czasy do lekkich nie należały.
Chodził do szkoły górniczej, był górnikiem – pracował na kopalni Rozbark, malował obrazy, studiował. Jak ogłoszono stan wojenny został przewodniczącym strajku. Strajkujących spacyfikowano, Kostrzewskiego oskarżono o organizację strajku – siedział miesiąc. Śpiewał już w Domu Dziecka – dla milicjantów. W szkole górniczej śpiewał Niemena. Później po stanie wojennym był już KAT.
Jak mówił – muzyka dostarczała mu wolnościowych emocji. W rygorystycznym państwie taka funkcja sztuki była nie do przecenienia. Dziś jest potępiany, często przez tych, którzy w tamtych czasach siedzieli cicho.
– Mój radykalizm na pewno wziął się z moich przeżyć. Koledzy z dawnego zespołu mieli troskliwych rodziców, nigdy nie pracowali, nikt nie przystawiał im giwery do skroni… – mówił o sobie artysta – Przytoczę fragment jednego z moich tekstów: “Bieda chowała go. Ulica Lewa. Kartofle, szmaty! Fura, bat. Z hałdy na dupie śmig, Guguły z drzewa. Oma, grób, opa grób. Mama pit.”
Proponowane posty
30-10-2018
Satanista z Piekar atakuje Katowice
Przed wyborami poseł Jerzy Polaczek przepędził z naszego mia...
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
Hipokryta
Dzisiaj poszedłem znowu do MOPR i awantura musiała być. Portier nie miał mnie na liście szlag nie miał trafić. Pracownicy się boją wirusa itp. Szkoda, że nauczyciele się nie mogą bać dzieci, w urzędzie miasta nie ma kłopoty nic załatwić. Ostatnio bez kłopotu wyrejestrowałem samochód. Co to za patologia w tym MOPR.
Roman Kostrzewski miał 61 lat. Nie dożył 62 urodzin – proszę o korektę.
Poprawione.
Dodam Państwu, że w tamtym czasie Prezydent Turzyński zachował się jak człowiek wolności. Kto by chciał to by przyszedł i słuchał i nikomu nic do tego. Ale wtedy presja i nagonka na jego osobę wzięła górę. A dzisiaj to Pfizer i Moderna chcą ingerować w prawa obywatelskie. I tu znowu mamy kłopot bo np. w MOPR Piekary chciałem załatwić sąsiadowi sprawę. Niestety biura puste a ja nie zostałem przyjęty bo COVID. Nikt nawet się mnie nie zapytał czy jestem szczepiony. Taki wymysł Dyrektora MOPR i koniec. I tu jest temat do Prezydenta Miasta czy to jest normalne?
MOPR w tym mieście to temat legenda, nie załatwisz nic, a dyrektor myśli, że jest panem wszechświata, to dlatego, że ma plecy u uminskiej. Ale spoko, niedługo dobiorą mu się do dupy. W ogóle każda miejska instytucja kuleje, nic dziwnego, przykład idzie z góry.
Panie Radosławie dziwne jest to, że Pan Prezydent i pani Umińska nic z tym nie robią. Zastanawiam się czy są za segregacją sanitarną czy nie? Marzy mi się Prezydent na miarę Prezydenta Siemianowic Śląskich. Odważy i konkretny
I pomyśleć, że to za Pana kadencji ten wspaniały Piekarzanin nie mógł zagrać na kopcu podczas festiwalu, bo się Pan i Pani Umińska przestraszyli faroża, a w zamian zafundowali mu dzwonek do kapliczki. Wstyd i hańba. Pamiętamy, wnioski wyciągniemy i rozliczymy.
Łatwo jest krytykować nie sprawując stanowiska. A ja uważam, że to nie jest tak, że prezydent wszystko może. Czasem musi też odpuścić
Pan nawet w obliczu śmierci o polityce. Smutne.
Turzańskiego podziwiam. Nie dość, że pozwolił na organizacje koncertu, wystawił dupę do lania, skłócił się z proboszczami broniąc muzyki której nie słucha – za co zrobiono z niego satanistę, niszczyciela kościołów i zło wcielone – to jeszcze teraz obrywa od strony, w której imieniu występował, choć nie miał w tym żadnego interesu. Ktoś z was zabrał głos? Wyszedł na ulicę? Nie, siedzieliście w domu na kanapie i żaliliście się w necie. Ciekaw jestem co myśli Turzanski czytając takie żenujące komentarze, ale obstawiam, że nigdy więcej tego błędu nie zrobi i nie stanie po waszej stronie. Gratuluje.
Ja mam na myśli to, że Prezydent chciał dobrze ale fala krytyki jaka na niego spadła była niesprawiedliwa. Bo jak wiemy ten wokalista nie był satanistą bo nie wierzył w nic. To było jego prawo, a mógł śpiewać o czym chciał