KRZYSZTOF TURZAŃSKI
SŁAWA UMIŃSKA-KAJDAN

Krzysztof Turzański Sława Umińska-Duraj

2019-10-19

Cesarzowa: ostateczne starcie

To była wojna, o której powinno się śpiewać pieśni. Pewnie z czasem historia obrośnie w legendy, przekazywane z ust do ust. Delegat zgodnie z przewidywaniami zaatakował Pieślę. Spisek został odkryty, a statki wypełnione po brzegi trującymi substancjami, które mogły zaszkodzić ludowi Archipelagu zostały przechwycone przez flotę Cesarzowej. Czasu było niewiele, ale Lukści zorganizował akcję bezbłędnie. Fregaty wraz z kutrami rybackimi zablokowały wejście do portu. Niektórzy wypłynęli w morze nawet swoimi łodziami wiosłowymi, żeby uczestniczyć w blokadzie. Widząc to wszystko, niechętnie, ale nawet spiskowcy publicznie sprzeciwili się takim metodom.

– Nie pozwolę skrzywdzić moich ludzi – grzmiała Cesarzowa – Po moim trupie!

Towarzyszył jej z marsową miną Krztur, a Lukści w lśniącej zbroi wraz z całą grupą wojowników groźnie potrząsali bronią, raz po raz uderzając o napierśniki. Tłum wiwatował. Rywale musieli się wycofać…

To była jednak tylko drobna potyczka. Decydujące starcie było znacznie trudniejsze. W polu spotkał się z wojami Cesarzowej i zdobywającymi coraz większe poważanie Dychami Luki. Kiedy Jurpol ruszył ze swoimi zwolennikami, z flanki uderzył naprawdę silny sojusznik ze światów centralnych – Matmor.

Cesarzowa nie miała takich zasobów. Gdyby nie wsparcie ludu, poniosłaby porażkę. Jednak chłopi złapali za broń, czasami zwykłe widły i ruszyli do boju. Ich zawziętości nie mógł nikt dorównać. Bronili swojego domu. Do końca.

– Zwycięstwo! – ryknął rozentuzjazmowany Lukści.

Odepchnęli Matmora i jego armię, zdziesiątkowali wojska Delegata. To było spektakularne zwycięstwo.

– Naprzód! Do ataku – zagrzewał do walki wojowników, jednak wysiłek był zbyt wielki, a liczebność jego armii mniejsza niż początkowo myślał. Po bitwie nie miał już sił i środków do kontynuowania natarcia. Nie ruszył w pościg poza Archipelag i nie dobił przeciwnika. Szansa aby to wszystko ostatecznie zakończyć przepadła…

Cesarzowa przyglądała się temu z dystansu. Mimo korzystnego przebiegu starcia i ocaleniu Pieśli nie była jednak zadowolona. Liczyła na powstanie, które zmiecie jej rywali, jednak lud zrobił tylko to co było konieczne, żeby obronić wyspy, ale nic więcej. Nie odpowiedzieli na wezwanie do walki. Zostali w domach, odwrócili się od prośby władczyni. Chociaż próbowała to ukryć, rozczarowanie było ogromne. No i pozostał nierozwiązany problem spiskowców…

– Czas odesłać ich w mroki zapomnienia – wściekła wydała rozkazy – pobici, rozproszeni, nie mają już dla nas żadnego znaczenia!

– W mroki zapomnienia… – mruczał pod nosem kronikarz.

Lukści skłonił głowę. Krztur wyzywająco spoglądał w oczy władczyni. Pozostali zastygli jak kamienie słuchając poleceń.

– Czas zapomnieć o Delegacie i spiskowcach. Dla nas już nie istnieją… Są odległym wspomnieniem, do którego nie warto wracać. Nie ma dla nich miejsca na Archipelagu. Zrozumiano?! – warknęła Cesarzowa – Niech spiskują poza naszymi wyspami, knują w światach centralnych, ale u nas… cisza!

Ciszę w komnacie przerywało jedynie skrzypiące pióro kronikarza.

– Zapomnieć! – pięść Słaumi uderzyła w stół wywracając kałamarz – Nie pisać! Nie wspominać! Zapomnieć!

– Ale… – zająknął się kronikarz – historia wymaga…

Cesarzowa spojrzała na niego lodowatym wzrokiem.

– …odnotowania – Tiover kontynuował niezrażony – Nie my tworzymy historię, my ją jedynie opisujemy…

Władczyni skinęła głową.

– … nie możemy i nie będziemy więc…

Szczęk miecza nie przerwał tyrady gryzipiórka.

– … w żaden sposób ingerować w jej przebie…

 

 

Z kronikarskiego obowiązku muszę nadmienić, że mój poprzednik nie zauważył opadającego miecza. Kiedy jego głowa potoczyła się po posadzce nawet westchnienie nie przerwało przeraźliwej ciszy. Wszyscy bali się nawet mrugnąć. Wszystkie wydarzenia zapisałem jedynie w mej pamięci, żeby pióro, jakkolwiek nie było delikatne, nie zwróciło na siebie uwagi.

Odtwarzam dziś wszystkie wydarzenia w swojej komnacie, aby zachować je dla potomności. Afiszować się swoim dziełem nie mogę, bo najmniejsza wzmianka o… sami wiecie o kim… ma swoje konsekwencje. A ja wolałbym ich nie ponosić.

Dlatego ten arkusz papirusu ukryję głęboko, a może kiedyś ktoś, jeśli oczywiście zwój przetrwa próbę czasu, odkryje moje zapiski i poprawi podręczniki historii. Od dziś w kronice Archipelagu nie istnieje Jur… znaczy się… nie istnieje nic o czym mógłbym wspomnieć. W każdym razie nic wartego uwagi.

Niech żyje Cesarzowa.

c.d.n.
(przeczytaj wszystkie odcinki Dyktatora…)

Tiopental Veritaserum
(przynajmniej w części, w której zachował głowę na karku)
“Dyktator 7 wysp archipelagu Pieśla” – odcinek 92

* Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń faktycznych jest przypadkowe.

← Powrót

Komentarze



Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Bolek
Bolek
5 lat temu

To wymaga rozpoznania….i diagnozy