
2024-06-26
Cesarzowa: niespodziewana roszada
Otoczenie pałacu aż huczało od plotek. Jedni mówili, że Cesarzowa będzie ścinać głowy, inny twierdzili, że wręcz przeciwnie – najbliższych czekają awansy i wyróżnienia. Spekulowano, a nawet obstawiano nominacje, zwykle w sposób zupełnie nietrafiony. Tak czy inaczej jedno było pewne. Nadchodziły zmiany.
Pałacowe plotki mówiły też o tym, że za wierną służbę dwór miał otrzymać podwyżki. Skarbiec stanie otworem dla wszystkich, którzy przyczynili się w minionych latach do rozwoju Pieśli. Władczyni widziała efekty pracy, a za efektami miały pójść gratyfikacje.
Cesarzowa z wrodzonym sobie spokojem analizowała głosy dworzan, ale także poddanych. Na czym można zyskać, na czym stracić. Jak sprawić, żeby wyspy nie pozostały w tyle za Wielkim Światem leżącym tuż po drugiej stronie oceanu. W jaki sposób przygotować się na kolejny, zapewne trudny okres. Chętnych do pozbawienia jej tronu, ograbienia i zrujnowania wysp nie brakowało. W historii upadały prawdziwe imperia i nigdy nie kończyło się to dobrze dla mieszkańców. Dlatego władczyni nie zamierzała ulegać. Myślała perspektywicznie. Zawsze była o krok przed wszystkimi.
– Tak… – powiedziała do siebie – To będzie dobre.
Zanotowała coś w swoim notesie, uśmiechając się lekko. Chwilę później zmarszczyła brew, jak gdyby coś nie pasowało do układanki. Zamyśliła się.
W kącie sali, cichutko jak myszka siedział jeden z dworzan w oczekiwaniu na rozkazy. Starał się nawet nie oddychać, żeby nie przeszkadzać, a przede wszystkim… żeby nie zwrócić na siebie uwagi władczyni.
– Pięknie! – z hukiem trzasnęły drzwi i do komnaty władczyni wkroczył Krztur. Tylko on mógł w ten sposób naruszać jej samotność, bez względu na porę i okoliczności – Pięknie to załatwiłaś!
Cesarzowa uniosła brew z zaciekawieniem.
– Akwedukty, koryta, koła wodne… – wyliczał przyboczny – wszystko uwolnione jednym, zdecydowanym ruchem ręki kata. Spektakularna egzekucja. Blady strach padł na cały dwór.
Krzur roześmiał się radośnie, na co niemal niewidoczny dworzanin jeszcze bardziej skulił się w sobie.
– Ach! – emocjonował się przyboczny Cesarzowej – Niektórzy trochę zgnuśnieli i trzeba ich rozruszać. Rozleniwili się kryjąc się stale za naszymi plecami. Niby mamy igrzyska, ale brakuje im jakiejś… ikry. Potrzebna jest nowa krew… nowe emocje…
Aż zatarł ręce z zadowolenia.
– Już nikogo nie zdziwią kolejne ruchy, zmiany i roszady. Teraz myślą tylko o tym… żeby przetrwać zawieruchę. Nie spodziewają się awansów. Silną ręką poprowadzimy teraz kwestię odpadów – nie będą zalegać na naszym Archipelagu. Niektórzy będą zaskoczeni, kiedy twój generał wejdzie z nimi na wojenną ścieżkę. No i ten nowy przyboczny… Postawny wojownik.
Cesarzowa uśmiechała się lekko podczas tyrady swojego najwierniejszego woja. Zainspirowana jego słowami zanotowała coś łabędzim piórem i dopiero teraz uśmiechnęła się szeroko. Gdyby ktoś mógł jej teraz zajrzeć przez ramię zobaczyłby kilka słów skreślonych zamaszystym, energicznym ruchem: krew… świeża krew…
Słaumi klasnęła, a ten dźwięk wydał się słudze uderzeniem porównywalnym z wystrzałem armatnim.
– Czas rozpocząć! – zarządziła władczyni.
Dworzanin bezszelestnie opuścił komnatę. Zaczęło się.
c.d.n.
(przeczytaj wszystkie odcinki Dyktatora…)
Tiopental Veritaserum
“Dyktator 7 wysp archipelagu Pieśla”, “Cesarzowa Pieśli” – odcinek 100
* Opowiadanie fikcyjne, ewentualne podobieństwo do osób i zdarzeń faktycznych jest przypadkowe.
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN