
2025-02-04
Żyjemy w czasach fikcji i oszustwa
Żyjemy w czasach, kiedy trudno już odróżnić prawdę od fałszu. Kiedy rzeczy wymagające w przeszłości wiele wysiłku i wyrzeczeń są dziś na wyciągnięcie ręki. Coraz bardziej oddalamy się od rzeczywistości dając się pochłonąć atrakcyjnej, zabawnej, ale też nieprawdziwej przestrzeni, w której spędzamy coraz więcej czasu. I dajemy się porwać temu nurtowi, bo daje nam możliwości zaprezentowania się tak jak byśmy chcieli.
To miała być zabawa. Zaczęło się niewinnie – od filtrów poprawiających nasz wygląd na publikowanych zdjęciach. Dziś mamy już całkowicie wygenerowane obrazy, często nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Czy zdjęcie, czy film – AI poradzi sobie ze stworzeniem wizerunku o jakim marzysz.
AI zaprezentuje twoje zdjęcie w dowolnie wybranej odsłonie, poprawi wygląd, wygładzi zmarszczki, bądź da ci całkiem nowe ciało. Przygotuje zdjęcia biznesowe. AI podłoży twój głos do dowolnie wybranego utworu, który “zaśpiewasz” perfekcyjnie. Wystarczy bezpłatna aplikacja i kilka minut zabawy telefonem. Wrzuć zdjęcie swojej wymarzonej dziewczyny, a w kilka sekund AI wyprodukuje filmik jak namiętnie się całujecie.
Stworzyć dziś można wszystko. Film z niesamowitych wyczynów sportowych, niewiarygodne ujęcia z dzikimi zwierzętami, a przeciętny odbiorca w żaden sposób tego nie zweryfikuje. Bo i jak? Muszę być już starym ramolem skoro zaczęło mi to przeszkadzać.
Ludzie już wykorzystują AI publikując filmiki ze znanymi aktorami w sytuacjach, które nigdy się nie wydarzyły wywołując żywiołowe reakcje komentujących. Trochę to przerażające, bo główny bohater filmiku… nie miał z tym nic wspólnego.
Zresztą z każdej strony zalewa nas szum informacyjny.
Które informacje w internecie są prawdziwe, a które sfałszowane? Które dane prawdziwe? Które zdjęcie spreparowane? W wirtualnym świecie zatraciły się już wszystkie standardy.
Kiedyś fake newsy były tak strasznie przejrzyste. Ot, był takim moment kiedy zalewały nas fałszywe informacje o śmierci znanych osób. Dziś to znacznie bardziej subtelne i bardziej złożone. A my emocjonujemy się podanymi nam śmieciami informacyjnymi, podajemy je dalej, rzucamy się sobie do gardeł w oparciu o… bezwartościowe, internetowe twory.
W imię wolności słowa pogrzebaliśmy fakty. Na Facebooku pojawili się “weryfikatorzy” i ostrzeżenia, że jakiś materiał może zawierać nieprawdziwe informacje. Ale skąd wiemy co za “weryfikatorzy”. Każdy publikuje swoje zdanie na każdy temat i w tym wszystkim całkowicie zaginęły autorytety. Dziś każdy jest specjalistą w każdej dziedzinie. A opinie pomylono z faktami.
W imię wolności słowa i krytyki można dziś powiedzieć i napisać każdą rzecz. Nikogo nie oburza, jeśli informacja jest nieprawdziwa. Powiedziałbym, że wręcz nikt nie oczekuje, żeby taka była. A już na pewno nikt nie wkłada wysiłku w zastanowienie się, czy jest. Jest prawdziwa… jeśli jest zgodna z naszymi poglądami.
Dziennikarstwo umarło.
Każdy news w sieci, na każdym portalu wygląda tak samo. Kopiuj/wklej. Połowy z nich pewnie nie napisali ludzie tylko AI. Wszystkie wiadomości nastawione są na przyciągnięcie uwagi. Muszą być “klikalne”. Kiedyś każdy artykuł zaczynał się od informacji najważniejszych, a następnie mniej istotnych i rozszerzających. Dziś jest to lanie wody przez jak najdłuższy czas, żeby do tytułowej sensacji dojść (albo i nie) na samym końcu. Bo liczy się także czas, na jaki zatrzymamy “czytelnika” na stronie.
Zresztą co tu mówić o dziennikarstwie, skoro treści nie oceniamy pod kątem ich rzetelności tylko “atrakcyjności”. Jeśli coś się “klika” to jest dobre. Jeśli ludzie o tym mówią i udostępniają to na pewno jest prawdziwe.
Nie wiem dokąd to wszystko zmierza, ale na pewno nie w dobrym kierunku.
Jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy człowiek był przekonany co do prawdziwości wydarzeń i faktów, które nigdy nie zaistniały… to podchodziło to pod diagnozę medyczną i leczenie:
“Urojenia to niepotwierdzone i wyimaginowane przekonania, wydarzenia, sytuacje, które chora osoba postrzega jako prawdziwe. Charakterystyczne dla nich jest to, że osoba, która ich doświadcza, nie jest skora do zmiany swojego zdania – żadne, nawet najbardziej racjonalne argumenty nie są w stanie jej przekonać o tym, że w rzeczywistości się myli. Najczęstszą przyczyną jest choroba psychiczna, ale może być to też Alzheimer, alkohol i narkotyki”
Nam wystarczył… internet. Żyjemy i emocjonujemy się rzeczami, bądź zdarzeniami, które tak naprawdę nie istnieją lub nie zaistniały. Kłócimy się i rzucamy się sobie do gardeł nie zastanawiając się nad tym, czy są do tego realne podstawy. Opieramy się na tym co przeczytaliśmy w internecie nie znając ani źródła, ani autora tych informacji.
Świat oszalał.
A my daliśmy się w to wszystko wciągnąć. I tak trochę bezmyślnie płyniemy z prądem.
Wirtualny świat miał być tylko rozrywką. Nie macie wrażenia, że staje się coraz bardziej rzeczywisty i coraz bardziej odciąga nas od realnego życia? Budujemy swój własny MATRIX.
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
Owszem, racja. Nie uważa Pan jednak, że to wszystko, no powiedzmy prawie wszystko, ma swoje źródło w anonimowości? Skoro nikt nie wie (mówię o ogóle), że to ja – mogę wypuścić swoje demony, wylać trochę żółci, a tak naprawdę to ujawnić własne kompleksy.
Anonimowość (pozorna) to oczywiście problem jakości dyskusji w internecie. Pod każdym tekstem, na każdy temat w komentarzach na portalach ogólnopolskich jest generalnie rzecz ujmując… dramatyczne chamstwo, złość, nienawiść i frustracja wobec całego świata. Anonimowość powoduje, że można bezkarnie powiedzieć wszystko i w dowolnej formie. I uwolniło to wszystko co najgorsze w ludziach.
Niestety, coraz bardziej jest to forma ekspresji akceptowana społecznie i coraz częściej taką formę dyskusji obiera się publicznie. “Elity polityczne” codziennie mówią w TV, publikują w internecie rzeczy, które kiedyś byłyby niedopuszczalne. Znak czasów.
Dziś największym problemem moim zdaniem jest anonimowość nieco inaczej rozumiana. W takim sensie, że anonimowy autor artykułu, postu itp., nikomu nie znany – jest stawiany na równi z ekspertem w danej dziedzinie. I chociaż na poparcie “swojego zdania” nie ma nic poza głośnym krzykiem, lub atrakcyjną formą – ostrą, czasami wulgarną – bardzo często jest oceniany wyżej i traktowany jako większy autorytet niż ekspert, który całe życie poświęcił jakiejś tematyce.
Autorytety, eksperci, szanowane i poważane głosy – to wszystko zaginęło w szumie informacyjnym.