2014-02-18
Piekary: życie i śmierć Pana Zenka
Historię Pana Zenka opowiedział mi syn. Kiedy poznałam go osobiście było już za późno. Kilka zdań zamienionych w domu, o ile można tak nazwać barak przy ulicy Londnera oraz na szpitalnym korytarzu. Lekarz powiedział, że uratowałam mu życie, ale nie na długo. Pogrzeb był kilka dni później. Ale chociaż umarł jak człowiek – umyty, najedzony i wśród ludzi. Czy mogłam zrobić coś więcej?
Pan Zenek mieszkał w Brzezinach. Chociaż urodził się niepełnosprawny i przeszedł kilka operacji jakoś sobie radził. 25 lat przepracował na Orle Białym. Później przestało się układać. Został eksmitowany z mieszkania i trafił na Londnera, czyli do piekarskich slamsów. Ale dzień za dniem wracał do Brzezin, gdzie mieszkali ludzie, których znał.
Był stałym bywalcem sklepiku osiedlowego. Rozmawiał z klientami, czasami z dobroci serca ktoś kupił mu chleb i coś do chleba. Tak przetrwał. Czasami mój syn podrzucał Pana Zenka ze sklepu z powrotem do „domu”. To on opowiedział mi tę historię. Wciąż jeszcze nie znałam Pana Zenka.
Wszystko zmieniło się w grudniu. Od dawna nikt Pana Zenka na Brzezinach nie widział. Mój syn – pojechał sprawdzić co się stało. Pan Zenek był chory. Brakowało mu sił na podróże. Nie miał czym ogrzać baraku, nie miał co jeść. Kupiliśmy drewno, coś do jedzenia, przygotowaliśmy dla niego kolację wigilijną.
W styczniu Pan Zenek nie otworzył. Nie dziś – powiedział. Syn poprosił mnie o pomoc. I właśnie wtedy pojechałam na miejsce po raz pierwszy.
Kiedy mój syn wszedł do środka przez okno i otworzył drzwi poznałam Pana Zenka. Leżał na podłodze, w smrodzie, we własnych wymiocinach, z gołymi, spuchniętymi stopami. Nie umiał wstać, nie umiał się ubrać. Umierał na podłodze. To był szok. Wpadłam w panikę. Karetka zabrała mnie do szpitala. Pana Zenka też. Kiedy zobaczyłam go w szpitalu był uśmiechnięty. Okąpali mnie – powiedział. Później zmarł.
MOPS przyznał mu 150 złotych. Tych pieniędzy nie zdążył już wykorzystać. Zenkowi nic już życia nie zwróci, ale tam, w nieludzkich warunkach, żyje wielu zapomnianych ludzi. Jeśli opowiadając tę historię pomogę choć jednemu z nich – to warto.
Arleta Sosna
Komentarze
http://wiadomosci.onet.pl/slask/umieral-w-nieludzkich-warunkach-pomogli-mu-obcy-ludzie/jykqf
A ja jestem ciekawa reakcji władz po tym, jak zdjęcie “domów” na Londnera poszło w Polskę…
http://wiadomosci.onet.pl/slask/umieral-w-nieludzkich-warunkach-pomogli-mu-obcy-ludzie/jykqf
każdy coś chce a z siebie nikt nie daje nic, takie to nasze społeczeństwo roszczeniowe się porobiło 😉
A ja bym chciała i życzyła mieszkańcom Piekar aby mieli prace tu w mieście, aby nie musieli daleko dojeżdżać do pracy, aby mieli godne zarobki. Pozdrawiam
i żeby nie było głodu i wojen i żeby był pokój na ziemi
Pozdrowienia ze słonecznego Szarleja życzy Marlena
A ja bym sobie życzył, że jak już nie mają tej pracy w swoim mieście to chociaż mieli jak dojechać do tej pracy w innych miastach.
i będzie multikino i aquapark 😉 hihi
ja bym chciał wesołe miasteczko, tor do gokartów i jezioro z dużą plaża, da się zrobić ??, jak by się dało to mogę posprzątać jakieś krzaki ze śmieci albo coś podobnego.
Nie pierwsza to wpadka MOPR Piekary Ślaskie.
mam nadzieje ostatnia jak wygra najlepszy kandydat Krzysztof Turzanski ludzie nie beda wcale umierac i wzrosnie populacja
żenada anonimie, jak nie wiesz co mówic i pisać bo nie znasz sprawy, krytykujesz Turzańskiego
Dziękuję Pani! Warto było.