
2019-05-23
Game of thrones
O tym się mówi. Ostatnio głównie źle, bo zakończenie nie spełniło naszych oczekiwań. Powinno być inne. Jak zwykle wiemy lepiej… Historia nie potoczyła się tak jak tego oczekiwaliśmy, stąd rozczarowanie. A przecież to właśnie nieprzewidywalność była największym atutem tego serialu.
Kiedy potoczyła się głowa Neda Starka wiedziałem, że ten serial mi się nie spodoba. Bo jak można zabić głównego i to pozytywnego bohatera? A w serialu… jak w życiu… głowy toczyły się gęsto. I podobnych zaskoczeń nie brakowało.
Lepiej się było nie przyzwyczajać, bo film nie biegł utartymi schematami. Autor przyzwyczajał nas do bohaterów, a następnie nam ich odbierał – jak we wstrząsającej scenie weselnej, gdzie znów zginęli Starkowie.
Na końcu nie spodziewałem się, że „smoczyca” spali miasto, ale czy ona pierwsza, której władza odebrała rozum? Czy to pierwszy władca, który spalił miasto? Po trupach do celu. Jak w życiu. To przecież film o polityce, a nie walce dobra ze złem (chociaż władcy zawsze są przekonani, że właśnie o to chodzi).
Wymarzyłem sobie (pewnie jak wielu innych widzów) inne zakończenie, a jednocześnie spodziewałem się, że tak dobrze nie będzie. Nie przewidziałem jednak przebiegu zdarzeń. I dobrze. Czy nie taka powinna być dobra historia? Trzymająca w napięciu do końca.
Ostatni odcinek był słaby? Być może… Finałowe sceny rozegrały się wcześniej. Nic spektakularnego się nie wydarzyło. To było jedynie podsumowanie i klamra zamykająca. Kropka nad „i”.
Śledzę dyskusję i głosy oburzenia. Rozumiem. Ileż razy czytając książkę uważałem, że nie tak miało być… Nigdy jednak nie wpadłem na pomysł, żeby żądać od autora zmiany zakończenia. W serialu był szalony król, ale dziś szaleni są odbiorcy.
To tylko serial… można obejrzeć, podyskutować, ale… warto zostawić autorowi swobodę działania. Można też przeczytać książkę, na bazie której powstał. Tak z ciekawości, choć do tego chętnych jakby nieco mniej. Za gruba.
Z drugiej strony… Kiedy Peter Jackson „poprawił” Tolkiena włączając w ekranizacji oddziały elfów do walki o Helmowy Jar byłem zadowolony. Wierni fani książki byli jednak oburzeni, bo reżyser miał się trzymać w ryzach, a ekranizacja miała być wierna. Nie można zadowolić wszystkich. I chyba nie taki jest cel. Gra o tron i Władca Pierścieni dostarczyły nam po prostu dobrej rozrywki. Tylko tyle i aż tyle.
Co pozostało po zakończeniu? Poczucie (nie specjalnie odkrywcze), że wojna jest okropna. Polityka też. I taka nieśmiała nadzieja, że… można się pokusić o kontynuację… Jak myślicie?
Komentarze
Uwaga! Dyskusja jest moderowana raz dziennie (zwykle rano) - komentarze nie pojawiają się od razu w momencie publikacji. Komentarze nie związane z tematem posta, obraźliwe, wulgarne nie są publikowane. Jeśli nie widzisz swojego komentarza sprawdź MOJE ZASADY i REGULAMIN
Tu nie chodzi nawet tylko o zakończenie, ale o zrobienie ostatniego sezonu na odp…. na kolanie. No jak można popełniać i tłumaczyć błędy typu główna bitwa w dantejskich ciemnościach, te statki z mega-kuszami pojawiające się znikąc, nosz kurde, smoki lecące na wysokości kilkaset metrów nie widziały ich, pierwszy został potrzelony z precyzją snajperską kilka razy a drugiego już niet? Kubek z Starbuksa na planie?
O to się także rozchodziło widzom.
Rerzyser i scenarzyści wyprzedzili fabułę książkową ot powód gniota jakim był cały ósmy sezon.
Widywałem już jak ktoś poświęcał wiele, by coś stworzyć, później przyszła zmiana i w mgnieniu oka, tworzony wiele lat projekt, rozsypywał się w pył.
Pomijam fabułę, wątek filmowy ktoś miał autorską wizję ktoś to klepnął i powstało. Ale te niedoróby z taktyki scen batalistycznych, spłaszczenie dialogów masakra.
Krzyżacy Forda przy tym to był majstersztyk … film z przed 59 lat … GOT po zapowiedziach miał przyćmić bitwę o Helmowy Jar a co wyszło? Bitwa w divix-sie na 240 pixeli oglądana na 65 calowym TV z obrazem skalowanym do 4K.
Poprostu staram się o tym sezonie szybko zapomnieć.
Wtorkowe seanse Templariuszy osłodziły niesmak serwowany przez hbo
Oczywiście pisze się “reżyser” mea culpa